www.jerzy.wojcik.com moje kontakty: księga gości - CHWILOWO NIECZYNNA

data:
autor:
wpis:

2006.03.01

Natalia

bardzo mi sie podoba ło i dzienkuje za spaniałaom wycieczke, naprawde mi sie podobało, bardzo dzienkuje
J.W.:
i ja dziENkuje serdecznie :)

2006.02.17

Ludmi ła Jabłońska

Niezwykła strona! Cieszę się, że tu trafiłam. Marzę, że kiedyś moja będzie tak wyglądać! Tymczasem kończę, aby sobie ze spokojem wszystko przeczytać!

2006.02.07

 

dzien dobry.
mam ogromna prosbe do pana.
Otuz pan byl w swiecie i moze ma pan jakies znajomosci jesli chodzi o prace w niemczech lub francji lub anglii lul innych nie daleko polozonych panstwach. niech pan mi znajdzie jakas prace za duze pieniadze... prosze Pana bardzo. mam 17lat, prawie 18 i potrzebuje pewnej stalej i bardzo dobrze platnej pracy... Jak widac nie skonczylem szkoly jeszcze wie wyksztalcenia nie mam, chodzi tu wiec o prace na wsi lub np we Francji na jakis winnicach. Poprostu prace tego typu. Ja umiem wiele. Nie jestem leniem czy mieszczuchem co to nic nie potrafi! nie. umiem pracowac. Poprostu mam marzenia kture chcialbym spelnic a w Polsce mam nikle szanse sie czegos dorobic:((((( P rzepraszam ze nie pisze ze znakami polskimi ale spiesze sie. Moja mama zmarla w tamtym roku :((((((((((((((((((((((((((((((((((((((
Tata ciagle ma pretensje o cos... Niech Pan uwierzy ze zle sie tak zyje. W takiej sytuacji jak ja jestem. Nie zalezy mi na skonczeniu szkoly,chcialbym miec juz stala pewna i bardzo dobrze platna prace... Niech mi pan pomoze-prosze.

2006.01.22

Łukasz

Trafiłem na pana stronę przez przypadek. Mieszkam w Studzienicach i szukałem czegoś na temat tej miejscowosci i tu mnie "skierowano". Też mam takie samo nazwisko jak pan, ale u nas to normalne (jeszcze jest 10 rodzin o takim nazwisku).

2006.01.19

Adam Kwasek

Witam Pana.
Szukając w internecie wzorów marmurów do moich prac znalazłem jakże ciekawą Pańską stronę.
Barwny życiorys mógłby być tematem ciekawej książki, filmu. Blues, wnętrza, jajka...
Pozdrawiam

2006.01.04

Ryszard

Moja matka osobiście przeżyła obóz w Pruszkowie i wraz z siostrą Janina 15 i 9 lat uciekły z obozu, Pruszków jako obóz przejściowy nie został objęty formą odszkodowań przez Niemców. Matka złożyła teraz podanie o legitymacje kombatanta w Warszawie w dniu 02.01.06 .
Strona super

2005.12.26

Jacek Nowicki

Drogi P. Jurku z dużą dozą ciekawości przeglądam Pańską stronę i jestem pod wrażeniem, bardzo ciekawa i dobrze zrobiona, a Pan jest bardzo wysoko na liście interesujących ludzi, których miałem przyjemność poznać i za to Panu i pańskiej rodzinie dziękuję.

2005.12.12

Mirosław Kucharski

Szanowny Panie,
Przez przypadek trafilismy na Pana strone internetowa. Pana biogram jest przygotowany do 5 tomu Encyklopedii polskiej emigracji i Polonii. Jako emigrantow kwalifikuje sie osoby, ktore spedzily za granica przynajmniej 10 lat. Pana zyciorys zostal opracowany na podstawie ksiazki Polacy w Nigerii, jest wiec niekompletny. Prosimy o przeslanie zaktualizowanego CV i zdjec Pana i Pana prac za granica. Sprawa jest bardzo pilna.
Z powazaniem
Miroslaw Kucharski
Oficyna Wydawnicza Kucharski-Torun
www.oficynamjk.com.pl

2005.12.07 Monika Urbańska Witam,
Przede wszystkim gratuluję wspaniałego pomysłu i jego realizacji - strona jest imponująca. Trafiłam na nią przez przypadek, szukając technika budowlanego. Korzystając z okazji chciałam Pana zapytać, czy nie zna Pan uczciwego, odpowiedzialnego, kreatywnego technika budowlanego, który szuka pracy? Poszukujemy takiej osoby do firmy .
To czym się zajmujemy jest opisane na naszej stronie www.serwisremontowy.pl
Będę wdzięczna za każdą pomoc. Pozdrawiam
Monika Urbańska
2005.12.06 Maja Łozińska Tylko małe sprostowanie - wystawa "Oto Ameryka" byla otwarta w Arsenale 15 grudnia 1952 a nie 1955 roku. Pozdrawiam.
2005.12.04   Pisałem o rzece Wkrze ze ja lubię, ale jakie było moje zdziwienie, gdy się dowiedziałem, że pan znał tak wielkiego tancerza jak Wojciech Wiesiołowski. Ja tez jestem tancerzem, który skończył szkole baletowa w Warszawie. Tańczę teraz w Lyon Opera Ballet gdzie interpretuje wiele pierwszych rol. Życie jest pełne niespodzianek... Pracuje ciężko jeździmy dużo po świecie ale najpiękniejsze miejsce na świecie jest w Płaciszewku nad rzeka Wkra, gdzie co roku spędzam wakacje i chodzę na ryby. Nie mogę uwierzyć ze szukałem informacji o rzece i na koniec dowiedziałem się ze ktoś zna ta rzekę i Wojciecha Wiesiołowskiego! ale numer!!!
Pozdrawiam serdecznie z Francji.

2005.12.03

Michał Kostrzewski

Dziękuję za ten piękny moment! Lubię rzekę Wkrę i tak odkryłem wasza stronę. Jak pan opisuje budowę waszego domu nad rzeka to bardzo mi to przypomina nasza historię. Trafiłem przez przypadek, a spędziłem tyle czasu na pana stronie! Merci

2005.11.29

 

Szanowny Panie,
Na początek chciałbym pogratulować strony internetowej, w szczególności na mnie b. pozytywne wrażenie wywarły ciekawe materiały historyczne i wspominkowe.
Z wirtualnymi znajomymi organizujemy rozkręcamy forum internetowe mieszkańców Starej Ochoty, na które serdecznie Pana zapraszamy, jeżeli znalazłby Pan wolną chwilę. http://www.staraochota.prv.pl
Jednocześnie chciałbym zapytać, czy nie ma Pan może innych starych zdjęć, czy materiałów związanych ze Starą Ochotą, które możnaby udostępnić szerszej "publiczności" w celach poznawczych (?) Pozdrawiam

2005.11.28

Olgierd

Od jakiegoś czasu nucę sobie "Szeptem", którą tak wspaniale śpiewała pani Jakubczak. Zapomniałem jej imienia i buszując w internecie natknąłem się przypadkowo na Pańską stronę. Uważam ją za bardzo udaną. Podczas jej lektury, jako skończony właśnie sześćdziesięciolatek, cofnąłem się pamięcią do szalonych lat po Październiku '56, kiedy to mogliśmy już bez przeszkód słuchać jazzu klasycznego rodem z New Orleanu lub Chicago, jak również naszych nie mniej dobrze zapowiadających się, młodych kompozytorów i wykonawców. Jako uczeń wówczas "podstawówki" na głębokiej prowincji mogłem jedynie poprzez radio delektować się m. in. czarującym głosem Pani Ludmiły. Była dla mnie boginią nadwiślańskiego jazzu. Kto wie, gdyby nie okrutna śmierć, może stałaby się naszą polską Ellą F., której jestem również wielkim fanem ...

2005.11.22

Justyna Wójcik

Z zainteresowaniem i ciekawością przejrzałam pana stron, a zwłaszcza pana strony rodzinnne. Ja jestem wnuczka Jana Wójcika, który był sąsiadem pana rodziców. Przez przypadek mój bratanek odnalazł pańską stronę! Okazało się, że jesteśmy rodziną i to nie tak odległą.
Wraz z moja mama Teresa Wójcik odwiedzałam pana mamę w Warszawie.
Pozdrawiam bardzo serdecznie!

2005.11.15

Dorota

Nie sposób zostawić bez komentarza, i nie wiem jakie słowa mogą wyrazić to co się czuje będąc na Waszej stronie. Ja trafiłam tu szukając wiadomości o gobelinach (są przepiękne!)ale całkowicie o nich zapomniałam po chwili. Historia rodziny, bardzo ciekawa, ciepła i sentymentalna. Nie każdy chce się dzielić z innymi swoimi sprawami. Ale to właśnie jest piękne. Strona całkiem mnie wciągnęła i zapomniałam o całym świecie badać u Was z "wizyta". Wpadłam tylko na chwile i jakoś się "zasiedziałam". Będę do Was zaglądać częściej bo czułam się jak dostojny gość, a nie jak jakiś nieproszony który przyszedł nie w porę. Dziękuje, pozdrawiam, gratuluje.

2005.11.19 Therese Swiatkowski Hallo, z zainteresowaniem przejrzałam pańska stronę, a szczególnie zatrzymał mnie wątek o wioślarzu Henryku Jagodzińskim. Otóż, mój teść Jan Swiatkowski - wioślarz, był również uczestnikiem olimpiady w Helsinkach. W czasie mojego ostatniego pobytu w Bydgoszczy powierzył mi swoje osobiste notatki i zdjęcia, które zamieściłam na stronie genealogicznej rodziny Schulz   http://www.schulzbratian.republika.pl/olimpiada/jsosobistezapiski.html .  Pisze Panu o tym, ponieważ może zechce Pan zobaczyć swego przyjaciela w latach młodości, w gronie wioślarzy. Ja ze swej strony przekaże mojemu teściowi te kilka informacji o jego koledze Henryku które zaczerpnęłam z Pana strony. Pozdrawiam serdecznie
2005.11.12 Adam Kotulski Szukam informacji na temat mojego dziadka Józefa Kotulskiego. Zginął w Powstaniu Warszawskim, był w zgrupowaniu Chrobry II.
Dziękuję i pozdrawiam. Adam Kotulski.

2005.11.05

 

I can't believe it...!!! Congratulations, dear George! I see Pawel is a very good webmaster! And where is my name in the alfabet?
Kiss to you and Hanna from ??? Guess..

2005.10.26

Krzysiek Witam, ma Pan bardzo fajną stronę, czytałem historie Pana kariery zawodowej z wielkim zaciekawieniem.
Trafiłem na tę stronę ponieważ szukałem w internecie jakiś typowych domów w Afryce północnej. Jestem początkującym budowlańcem zaraz po studiach. Mój tato ma kolegę we Francji, który chce w Polsce wykonywać typowe domki jednorodzinne konstrukcji szkieletowej stalowej czy też drewnianej i składać w Algerii. Ja podjąłem się tego zadania tylko nie mogę zdobyć materiałów odnośnie architektury Afryki północnej. Wiem, że Pan ma bardzo duże doświadczenie w tej materii, dlatego proszę o pomoc. Będę naprawdę bardzo wdzięczny ponieważ, nikt z moich znajomych nie jest w stanie mi pomóc. Dziękuje i pozdrawiam.
Krzysztof Błaszczak

J.W.:
Panie Krzysztofie,
Trudna sprawa.
W zasadzie nie spotkałem literatury w języku polskim dot. architektury Afryki.
Wg mnie to ona nie istnieje.   Jeżeli koniecznie chce się ją znajdywać, to zwykle są to jakieś detale stylizowane sztuką ludową.
Trochę poznałem budownictwo nigeryjskie, które reprezentuje Afrykę Zachodnią, a to jest jednak różnica w stosunku do Północnej. Stare domy budowano z gliny lub cegieł wypalanych na słońcu i kryto to strzechą z trzciny. Jeżeli przyozdabiano takie budynki ,to dekoracjami typowymi dla wpływów islamu. Szczególnie wpływ sztuki islamu widać w budownictwie meczetów. Był taki polski profesor Zbigniew Dmochowski, który przez wiele lat inwentaryzował architekturę nigeryjską, ale w kraju nic nie wydał.
Trochę na ten temat znajdzie Pan w książkach : Stefana Wilkosza "Wszystko o Afryce" i w tomie III "Polacy w Nigerii - Budowniczowie" wydaną przez Towarzystwo Polsko-Nigeryjskie.
A Panu radzę nawiązać kontakt z ambasadami krajów Afryki Północnej np  Algerii, gdzie zwykle mają ośrodki informacyjne. 
Zwykle architekci projektując budynki mieszkalne łączą nowoczesność ze stylizowaną miejscową sztuką ludową. Ja też tak robiłem.
Radzę być b. ostrożny w narzucaniu obcej, nieznanej technologii w krajach afrykańskich. Zwykle wychodzi to b. drogo.
Najbardziej opłaca się projektować i budować z miejscowych materiałów. W Nigerii były to typowe bloczki betonowe robione systemem gospodarczym i pokrycia lekkimi dachami w konstrukcji stalowo-aluminiowej wg miejscowej technologii.
Druga istotna sprawa w projektowaniu to pamiętać o zacienianiu ścian i tworzenia jak najwięcej "cross ventilation".
Tam jest ciągły problem z wysoką temperaturą, a kłopoty z energią elektryczną są stałe, więc nie zawsze działa klimatyzacja.
I to narzuca architektowi projektowanie patii, krużganków, daszków osłaniających okna itd., itp.
Powodzenia życzę

Panie Jerzy, jest Pan bardzo porządnym człowiekiem. Dziękuję bardzo za wiele bardzo potrzebnych dla mnie wskazówek, napewno pozwolą mi uniknąć wiele problemów.
Nie mogę wykorzystywać miejscowych materiałów tylko maja być w całości domki transportowane z Polski, takie są warunki.
Bardzo fajnie, że odpisał Pan do mnie. Myślę że coś uda mi się stworzyć.
Jeszcze raz dziękuję.
Pozdrawiam.
Krzysztof Błaszczak.

2005.10.22

Artur Rosłaniec

Na stronę natknąłem się przez przypadek. Nie żałuję, że zajrzałem, wręcz trudno się od niej oderwać. Ponieważ jestem w pracy nie zdążyłem wszystkiego zobaczyć i przeczytać, ale jeszcze tu wrócę. Ogromne wyrazy uznania i podziwu dla Pana. Pozdrawiam, art.

2005.10.13

Kuczborska Hanna

Dot. Grzegorza Brudko
Grzegorz był moim przyjacielem [ przed 1 żoną Jolą ]. W 1991 będąc w Polsce odnowiliśmy kontakt. Bardzo chciał przyjechać do mnie do Californi, ale 2 żona nie pozwoliła mu.
Był to jeden z niewielu muzyków, którego wszyscy szanowali.
Hanna Kuczborska.

2005.09.12

Marta

Witam!
Bardzo zainteresowała mnie Pańska strona internetowa. Weszłam na nią w poszukiwaniu informacji na temat Kopca Powstania Warszawskiego i jestem mile zaskoczona. Nie spodziewałam się, że ktoś posiada tyle informacji na temat tego Miejsca i ze zbieranie ich może stać się pasją. Zajrzałam również na inne podstrony, jestem naprawdę pełna podziwu dla Pana.
Dzielenie się historią, ocalanie jej od zapomnienia jest piękne.
W hufcu Warszawa-Mokotów, w którym działa moja drużyna powstał niedawno projekt na rzecz służby pamięci narodowej - "szaroszeregowa mapa Warszawy". Chcemy opisać jak najwięcej miejsc pamięci związanych z działalnością szarych szeregów i przybliżyć piękna, burzliwa historie naszego kraju, uświadomić ludziom, ze niemal każde miejsce uświęcone zostało krwią Polaków walczących za Ojczyznę, w której teraz żyją. Moja drużyna wybrała właśnie Kopiec Powstania Warszawskiego i wydaje mi się, ze jest Pan człowiekiem, który mógłby nam pomoc, chcielibyśmy spotkać się z Panem i porozmawiać chwile o tym Miejscu. Czy znalazłby Pan czas dla grupki młodzieży zainteresowanej historia i pragnącej podzielić się nią z innymi?
łącząc wyrazy szacunku z harcerskim pozdrowieniem czuwaj,
Marta Myszkowska przyboczna 191 Warszawskiej Drużyny Wędrowniczej "Czarny Szlak"

2005.08.25

Ania z Poznania

Dzień dobry,
Wspaniała więź i historia rodzinna! To niespotykane, godne podziwu i (zdrowej) zazdrości. Jestem zachwycona bogactwem materiału zgromadzonego na stronie. Podziwiam nie tylko pasje, ale trud włożony w przygotowanie materiału na www. Nie mogłam się wprost oderwać od strony, na którą trafiłam przypadkiem-przez jaja!!!! Piękna kolekcja jaj....Jestem artystką-jajcarką (rytuję - skrobię rysunki na jajach gęsich i kurzych), oprócz tego zajmuję się profesjonalnie mozaiką unikatową www.mosaic-art.com.pl ;strona nie pokazuje wielu prac, ale sygnalizuje temat). Z przyjemnością zatem obejrzałam odnośniki artystyczne zebrane przez Pana. Chyba będę często tu zaglądać i polecę tę stronę przyjaciołom. Serdecznie pozdrawiam i proszę o kontynuowanie tego powalającego na kolana dzieła! Anna.

2005.08.18

Kinga

Serdecznie WITAM!
Szalenie miło było mi gościć na pańskiej "gigantycznej" stronie. Przyznam, iż przeglądnęłam ją uważnie, a to co mnie szczególnie zainteresowało to gobeliny pańskiej małżonki, oraz J. Jakubczyk. Jestem zachwycona i miło oczarowana, ponieważ sama od ponad 15 lat zajmuję się tkaniną artystyczną unikatową. Są to głównie formy przestrzenne, ale też gobeliny z zastosowaniem technik fakturalnych. Szalenie miło było się u Pana "pokręcić" - dziękuję! Pozdrawiam serdecznie Pana, oraz całą rodzinkę, a także p. Marię Czubaszek, życząc wszystkiego dobrego. Jeżeli mogłabym przy okazji nadmienić o fakcie jaki nurtuję Podhale, a konkretnie Nowy Targ, to istniejący od lat problem zatruwania ściekami przez Zakopane wody pitnej miasta N. Targ i okolic. Może Pan z racji profesji byłby tym poważnym problemem w jakiś sposób zainteresowany.
Na koniec jeszcze raz pozdrawiam.
Z poważaniem KINGA CHWAŁKOWSKA-ŻˇDLAK.
Bywam w Nowym Targu bardzo często, a problem wody ciągle trwa.

2005.08.05 Tomek Mieszkam przy ulicy Żenczykowskiego. To kilka chwil od kopca. Na tę stronę trafiłem poszukując legendarnych już planów zagospodarowania przestrzennego okolic ulicy Bartyckiej. Ale zastałem tu dużo, dużo więcej. I zostałem na dużo dłużej. Zwłaszcza alfabet i sposób w jaki opisani są ludzie bliscy urzekł mnie swym ciepłem. Pozdrawiam sąsiada
2005.07.30 Sławek Myślałem, że zajrzę tu przypadkiem i...nawet nie wiem, kiedy przeczytałem wszystko.
Strona na 5+.
Pozdrawiam....S. Wójcik

2005.07.14

Maria :)

Witam serdecznie i pozostawiam tutaj swój wpis, ponieważ jestem pod wrażeniem takiej wspanialej stronki! Gratuluje! Nie można jej przegapić ..NAPEWNO!!! Pozdrawiam serdecznie.

2005.06.18

Dorothea Hojczyk

Bardzo ciekawa strona. Ciekawy życiorys.
Serdeczne pozdrowienia z Dortmundu
Doris

2005.06.19

Konrad

Panie Jerzy! To cudowna, wspaniała, niezwykła - najpiękniejsza strona jaką znalazłem w Internecie! To jest tak wspaniałe, że nie mogę wręcz się nacieszyć! Genialny materiał na Wielki Serial o Polsce! Przeszedłem przez wszystkie odnośniki - jestem pod tak wielkim wrażeniem, że po prostu brak mi słów! Pana strona to powieść na miarę "Lalki" B. Prusa. Co ja piszę! To Pierwsza Powieść Internetowa, to przełom w nowoczesnej literaturze, to... brak aż tchu. GRATULUJĘ i DZIĘKUJĘ Z CAŁEGO SERCA za łzy wzruszenia - i tych ze smutku i tych z rozbawienia. Konrad

2005.06.18

Dorothea Hojczyk

Bardzo ciekawa strona. Ciekawy życiorys.
Serdeczne pozdrowienia z Dortmundu
Doris

2005.04.04

Katarzyna Gordian

Pańska strona jest zupełnie inna od dotychczas przeze mnie oglądanych, przede wszystkim bardzo ciekawa i ciepła, pewnie dlatego postanowiłam napisać. Wymarzyłam sobie, ze w moim mieszkaniu zawieszę czarno-białe zdjęcia starej Warszawy. Może wie Pan, jak dotrzeć do najciekawszych?
Z góry dziękuje za pomoc. Pozdrawiam serdecznie.

2005.03.10

Darek z Płońska

Witam! Pańską stronę jak większość znalazłem przypadkiem, szukając danych o 33p.p.w Łomży. W 1938 mój dziadek został wcielony do 33pp do 1-szej kompani strzelców. W książeczce woj. jest zapis:1,09.1939 udział w kampanii wrześniowej odcinek Łomża-Jasta. 20.09.39r niewola w Niemczech, potem roboty cywilne. Wiem, że było tam piekło, że spali na stojąco, że z głodu jedli obierki itd. Nurtuje mnie jedna sprawa gdzie może być ta Jasta? A może to jakiś przyczółek, którego niema na mapach? Może Pan coś wie na ten temat, a może posiada Pan mapę ze szlakiem bojowym 33pp? Gdyby Pan mógłby mi pomóc byłbym wdzięczny, bo chciałbym opracować dzieje mojej rodziny. Acha, mój dziadek nazywał się Aleksander Smolik i pochodził z Mikulewszczyzny, gmina Krewo, pow.Oszmiana, woj.wileńskie. Tej miejscowości (Mikulewszczyzny też poszukuję wiem, że jest na Białorusi) Dzięki za możliwośc wpisania się POZDRAWIAM Darek z Płońska

2005.03.20

Tomasz Michalski

Gratuluję strony. Szczególnie interesuje mnie obóz pruszkowski i osoba dr. Jadwigi Oszkielowej. Mam ogromną prośbę o kontakt z Panią Dorotą z Pruszkowa.
2005.02.27 AisaKerA Klimat tej strony jest niepowtarzalny.
Pozdrawiamy (-:
2005.02.21 Cezary Wójcik Pozdrawiam z dalekiej Indiany. Piękne strony! Łza w oku się kręci nad naszymi polskimi losami, które Pan tak pięknie opisał. Rodzina mojego dziadka Wójcik pochodzi z Modliborzyc w Kieleckim, a Babci z Garbatki k/ Radomia, tak że okolice i historia podobne,
2005.01.11 Bogumiła Rykaczewska - Wiorogórska Twoja strona - jest super
Witaj Jurku,
Zupełnie przypadkowo wędrując po Internecie  odnalazłam Twój blog (bo chyba jest to właściwa nazwa). Dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy, o których nie miałam wcześniej pojęcia! Bardzo ciekawa lektura. Podziwiam również Twój kunszt designerski.
Serdecznie pozdrawiam Ciebie i Hanię. Wiele pomyślności, ciekawych podróży i zdarzeń w rozpoczynającym się właśnie roku życzę Wam i Waszym Najbliższym.
Bogda
2004.12.12 Maciej Witam. Przypadkowo, szukając informacji na temat obozu przejściowego w Pruszkowie natknąłem się na Twoja stronę . To bardzo dobrze. Jesteśmy równolatkami. Ja z rodzicami i dwojgiem braci wygnany zostałem z ul. Leszczczyńskiej 5 X 1944. Pamiętam tylko zgrupowanie w kościele na ul. Wolskiej przed wymarszem do Pruszkowa, Tu przypadkowo odłączyłem się od rodziców i rozpaczliwie płakałem. Ktoś pomógł mi odnaleźć rodziców. Z Pruszkowa mojego ojca zabrano do Dachu (przeżył), a ja z resztą rodziny wylądowałem w GG. Ponieważ moi rodzice dawno nie żyją sam staram się na własną rękę, dowiedzieć się coś więcej na temat tej ponurej historii. Mieszkam w Warszawie i może dzisiaj pojadę tam z żoną. Pozdrawiam
2004.12.11 Martusia Świetna strona... dzięki niej mogłam się dowiedzieć czegoś więcej o odbudowie zamku w Warszawie.. było to bardzo potrzebne.. może jeszcze kiedyś wpadnę tutaj.. pozdrowienia.

2004.12.08

Michał z Krakowa Gratuluję i dziękuję jednocześnie...Wspaniała strona!

2004.11.19

Tomek

Well, well, well ... Strona po prostu świetna - mam na myśli pomysł, tematykę, a zwłaszcza wykonanie graficzne (flash itp.) Na stronę trafiłem ze strony Pana syna (ach te kobiety, hehehe). Widzę, że cała rodzina ma zdolności plastyczno-artystyczne. Tak trzymać! Pozdrawiam - Tomek http://dariaitomek.w.interia.pl

2004.11.17

Kasia Chmielewski

Szanowny Panie, gratuluje wspanialej strony internetowej. Przy okazji zauważyłem parę brakujących liter w nazwach okolic amerykańskich, które pan odwiedził. Powinno być: Mississippi, Memphis, Chesapeake. Pozdrawiam.

2004.11.16

Henryk

Postawienie pomnika PW przekreśliło już na wieki usypanie kopca do wysokości 2X wyższej i wyrównanie go w foremny stożek. Miał na szczycie płonąć znicz gazowy. W roku 1950 władze PRL zatrzymały sypanie kopca, bo kojarzył się im niefortunnie z Kopcem Piłsudskiego na Sowińcu. Położone obecnie schody wybudowano na tymczasowej drodze dowożenia gruzów. Droga miała być prowadzona spiralnie wokół stożka. Lokalizację domków "Pod kopcem" dano ponoć po to, aby uniemożliwić dalsze sypanie kopca. Zmarnowano ziemię z wykopów pod metro, która można było użyć na podwyższenie kopca do projektowanej wysokości. Nie mamy wieży Eifla, ale mogliśmy mieć największy kopiec w Europie. Jako rekompensatę postawiono nam Pałac Kultury. Teraz już wszystko przepadło. Cieszmy się chociaż z tego. Wiadomość dla szanownej małżonki: Moja córka Monika Lehman -Chmielewska zajmuje się tkactwem. Mieszka w Los Angeles. Ma stronę w Internecie www.tapestryart.org

- H.Chmielewski(Papcio Chmiel), w wyszukiwarce internet pod >TYTUS<
J.W.:
Papcio Chmiel był powstańcem.
Jako dwudziestolatek wyruszył do walki o Warszawę. Wraz z 7. pułkiem piechoty Armii Krajowej, w którym służył, miał dotrzeć na lotnisko Okęcie. Na Polu Mokotowskim zatrzymali go Niemcy.
Jako dojrzały twórca stworzył popularny cykl przygód Tytusa, Romka i A Tomka. Polski komiks o perypetiach tytułowych bohaterów, wydawany w formie kolejnych ksiąg, cieszył się wielką popularnością; osiągnął łączny nakład 10 mln egzemplarzy. Nietypowy harcerski zastęp od początku istnienia przypadł do gustu polskiej młodzieży oraz... dzisiejszym dzieciom owych pierwszych czytelników.
Jako Papcio Chmiel, czyli osiemdziesięcioletni już Henryk Chmielewski, bo o jego życiu i twórczości tu mowa narysował najnowszą wersję swego komiksu. Oprowadza w niej Tytusa po Muzeum Powstania Warszawskiego. Objaśnia znaczenie symboli, przede wszystkim znaku Polski Walczącej.

Gazeta Stołeczna, 04.08.2004

2004.11.15

Marek

Podziwiam nadzwyczajną staranność i skrupulatność w wykonaniu strony. Jestem mieszkańcem Czerniakowa i dlatego też tutaj trafiłem

2004.11.01

Andrzej Zgieb

Szanowny Panie Jurku,
Z wielka przyjemnością i zainteresowaniem przeglądałem Pańską stronę internetową.
Trafiłem na nią zupełnie przypadkowo. Z sentymentu do Pomiechówka i okolic od czasu do czasu zaglądam na te strony.
Gratuluje wspaniałych sukcesów zawodowych i sympatycznej rodziny.
Urodziłem się w Warszawie 1 listopada 1941 roku na ulicy Cecylii Sniegockiej.
W tej dzielnicy mieszkała cała rodzina mojej mamy. Mój ojciec i Jego rodzina pochodzi z Sadyby i Wilanowa.Przez cały czas Powstania Warszawskiego mieszkaliśmy na Podchorążych, Cecylii Sniegockiej i Zagórnej. Byłem małym chłopcem, ale pamiętam wiele szczegółów z tego okresu. Szczególnie utkwiły mi w pamięci co niedzielne wyprawy z babcia na Legie gdzie mój wujek grał w piłkę nożna w drużynie Legionistów.
Dziadek był pracownikiem warszawskiej elektrowni. Dziadkowie ze swoimi dziećmi mieszkali we własnym domu przy ulicy Podchorążych. Dziadek zmarł przed wojną. Od tamtej pory utrzymanie całej dość licznej rodziny spoczęło na głowie babci. Babcia miała sklep, kilka dorożek i kuchnie, która nazywała się "dla inteligencji", nie bardzo wiem co to była za kuchnia. Wszystko to działało do początku Powstania.
Cała moja rodzina ze strony mamy walczyła w Powstaniu Warszawskim. Jeden z wujków na Filtrowej stracił rękę, drugi na Czerniakowie nogę.
Po Powstaniu jak wszyscy byliśmy wysiedleni. Transport, który wiózł kobiety z dziećmi został zatrzymany gdzieś koło Grójca przez żołnierzy węgierskich którzy pozwolili rozbiec się nam po okolicy.Ostatecznie trafiliśmy jak pamiętam do gospodarza o nazwisku Jakubiak w Starej Wsi koło Grójca.
W styczniu 1945 wróciliśmy do Warszawy. Przez kilka miesięcy mieszkałem na ulicy Bonifacego (Sadyba) a potem na Zagórnej. W listopadzie 1947 roku zostałem wywieziony przez rodziców na "ziemie zachodnie" do Wrocławia.
Przed wojna rodzina mojej mamy jeździła na letnisko do Kosewka nad Wkra.
W latach pięćdziesiątych zawiozła mnie tam moja mama.Tak mi się spodobała ta okolica ze w latach siedemdziesiątych kupiłem działkę 1500 mkw i wybudowałem domek letniskowy. Wspominam wczesne lata stary drewniany młyn, tamę z faszyny czyste okoliczne lasy.
W ubiegłym roku dom z działką sprzedałem. Cieszę się ze udało mi się oddać go w dobre ręce, dom trafił do wnuczki gospodarza od którego kupiłem działkę.
Zastanawiałem się w którym miejscu nad Wkra stoi pański dom. Myślę że gdzieś w okolicy Błędowa ?. Tam w tych okolicach jak pamiętam były zalewane domki letniskowe.
Moja żona Jadwiga Leśkiewicz - Zgieb jest z wykształcenia artystą plastykiem. Od wielu lat zajmuje się tkactwem artystycznym i malarstwem.
Ja jestem z zawodu elektronikiem. Prawie całą moja karierę zawodową przepracowałem na stanowisku konstruktora i technologa we Wrocławskich Zakładach Elektronicznych "ELWRO" we Wrocławiu. Moją pierwszą praca były wzmacniacze zapisu i odczytu pamięci bębnowej ODRA 1001. Później przełączniki kanałów do telewizora (takie z pokręcona gałką na 12 kanałów), kolejno kalkulatory, drukarki do kalkulatorów gdzie miałem kilka patentów i wzorów użytkowych.
Moim hobby jest krótkofalarstwo na najwyższym poziomie sportowym, mam potwierdzone łączności ze wszystkimi krajami świata. Licencje posiadam od lipca 1959 roku
Mamy dwoje dzieci, córka na stałe mieszka we Francji. Pracuje w teatrze w Lille, jest tłumaczem literatury. Syn Piotr pracuje w banku we Wrocławiu. Od sześciu lat mieszkamy w nowo wybudowanym domu na peryferiach Wrocławia. Mamy psa Skye terrier i dwie kotki (matkę z córka).
Czy spotkał się pan ze zdjęciami lotniczymi Pomiechówka, Kosewka, Szczypiorna ?. Interesują mnie okolice Wkry od Pomiechówka w dół rzeki.
Pozwoliłem sobie, zmobilizowany Pańską stroną do napisania na gorąco małego fragmentu moich wspomnień. 
Serdecznie pozdrawiam Pana i Pańską sympatyczną rodzinę.
Andrzej Zgieb
Kolonia Kiełczów k/ Wrocławia.

2004.10.12

Maria Grzybowska

Jestem zafascynowana Pana stroną. Wiele ciekawych informacji o Warszawie, o Pana życiu.

2004.10.09

Jolanta

Super strona !! Dużo informacji o Abuji i mam nadzieję, ze się tu Panu podobało? Bo Abuja jest ładnym miastem i ciągle dziś dorastająca. Przebywam tu z moim chłopakiem przez ostatnie kilka miesięcy i architektura jest cudowna. Podziwiam życie Nigerczyków. Bardzo biedne albo super bogate. Zuma Rock dziś ma inna historię. Podobno jest niedobrym kamieniem(tak to opowiadają) Hotel stoi, ale nikt go nie używa. Ludzie mówią ze kamień nie sprzyja gościom. Podobno dużo ludzi zginęło albo w wypadku samochodowym albo coś innego...w okolicach tej skały... Pozdrowienia.

2004 09.15

Małgorzata Gwara

Szanowny Panie,
Dziękuję za odpowiedź na mój list i za przesłanie korespondencji z panem Bielickim.
Zgadzam się na opublikowanie mojego listu. Liczę też na to, że odezwie się ktoś, kto pamięta te czasy a może zachował zdjęcia tej interesującej nas okolicy.
Oczywiście jeśli sama znajdę jakąś informację, natychmiast ją Panu prześlę.
Dodam tylko do tego co już napisałam, że mój dziadek, jak wielu warszawiaków, po powstaniu trafił do obozu w Pruszkowie. 
W 1945 r. wrócił do Warszawy i odwiedził dom na Twardej 55a, niestety kamienica była całkiem wypalona.  (W tej chwili stoją na tym miejscu nowe przeszkolone biurowce - m.in. PAN-u)
Jeśli chodzi o dom na Chmielnej 132, jego piętro zostało zniszczone prawdopodobnie od tej wspomnianej przeze mnie radzieckiej bomby w 1941 r., kiedy to moja mama jako małe dziecko straciła rodziców i jednocześnie dach nad głową. Jako parterowy budynek dom ten stał podobno jeszcze w 1955 r., potem został rozebrany.
Poszukuję informacji na temat tego domu i domu na Twardej 55a,  bardzo interesują mnie też zdjęcia.
Pozdrawiam serdecznie

2004.09.05

Sławomir Bielicki

Szanowny Panie
Bardzo interesujący list. Faktycznie na parterze w oficynie 55 była mydlarnia. W czasie Powstania był tam nawet spór między Powstańcami a właścicielką, która nie chciała użyczyć im benzyny do butelek zapalających. Jednak najtragiczniejsze było to, że te zgromadzone zapasy nafty i chemikalii w czasie tego nalotu stały się powodem aż tak wielkich strat. Wiele osób, które nie zastały zasypane, spaliło się żywcem. Z tego co mi mama opowiadała uratowały się tylko 3 osoby moja babcia z mamą oraz sąsiadka Borkowska.
Co do kamienicy pod numerem 61 to moja mama miała tam koleżankę Danutę Stefańską..
Przesyłam Panu też dwa zdjęcia ul. Żelaznej róg Twardej (po lewej kamienica gdzie była Balladyna" po prawej kamienica gdzie był sklep sportowy i Apteka, a w niskim domku za skrzyżowaniem po wojnie była cukiernia) oraz zdjęcie lotnicze tego rejonu z 1938 roku  
Pozdrawiam

2004.09.05

Małgorzata Gwara

Szanowny Panie,
Przez przypadek trafiłam na Pana stronę, która bardzo mnie zainteresowała.
Z dużą ciekawością przeczytałam tez list pana Sławomira Bielickiego.
Miejsca, które Pan opisuje są bliskie mojej rodzinie.
W kościele Wszystkich Świętych brali ślub moi dziadkowie z obu stron i była chrzczona moja mama.
Na Twardej 55a mieszkali przed wojna moi dziadkowie wraz z moim ojcem.
Brama z dwiema figurkami u wejścia prowadziła do tej kamienicy. Mieściła się tu restauracja.
W podwórku był magiel pana Wiśniewskiego, na parterze mieszkała akuszerka Stefania Gałecka.
Później w czasie powstania w piwnicy tego domu ukrywał się mój dziadek. Chodził po zboże do browaru Haberbuscha.
Książka Z. Brym-Zdunina "Żelazna reduta" opisuje walki w rejonie Chmielnej i Twardej, autor wspomina w niej też o firmie przewozowej, która mieściła się na Twardej 58, a posiadała konie i krowy.Mleko tych krów przeznaczono dla niemowląt i bardzo małych dzieci.
Obok domu nr 55a stała kamienica nr 55. Podwórka obu domów były przegrodzone murem. Według słów ojca w kamienicy nr 55 znajdowała się mydlarnia (sklep). W czasie powstania w ten dom uderzyła bomba, na domiar złego od wybuchu zapaliły się rozpuszczalniki, nafta itp. Ludzie próbowali natychmiast gasić pożar, inni wyciągali ocalałych z piwnic.
Ciekawa jestem tez losów narożnej kamienicy na Twardej 61.
Szczególnie jednak interesuje mnie ul. Chmielna 132 (dom odwrócony plecami do kamienicy Twarda 55a). To właśnie tu na piętrze mieszkała moja mama i jej rodzice. Na rogu Twardej i Miedzianej dn. 13.XI.1941 spadła jedna z kilku bomb, które zrzucił samolot radziecki. Zginęli wtedy, w tym miejscu, moi dziadkowie (rodzice mojej mamy), został uszkodzony tez dom na Chmielnej 132, a moja mama jako trzyletnie dziecko dostała przydział na mieszkanie na Twardej 61 od Wydziału Opieki i Zdrowia Zarządu Miejskiego w Warszawie. O nalocie tym niewiele pisano, jest jedynie wzmianka w "Biuletynie Informacyjnym".
Jeśli miałby Pan w swoich zbiorach zdjęcia tych domów, bardzo bym chciała je zobaczyć. Będę wdzięczna tez za wszelkie informacje na ten temat.
Pozdrawiam serdecznie

   
2004.08.28 Monika Wspaniała strona, wspaniałe treści, wciąga po uszy a mijający czas odczuwa się nie patrząc na zegarek, lecz czytając o dawnej Warszawie i wspaniałych ludziach, których nie ma już wśród nas... spośród wielu refleksji towarzyszących mi w lekturze zamieszczę tu jedną: chciałabym, by moje życie było równie udane.
Pozdrawiam serdecznie :)
2004.08.28

Zuzanna Gozimierska

Trafiłam na Pana stronę, jak sporo już chyba osób, poprzez stronę Pana syna, zachwycona pocztówkami retro. Zdążyłam narazie tylko ją przejrzeć i poczytać fragmenty, ale wrócę na dłuższą lekturę. Zachwycona jestem Pana stroną, także z powodu sentymentów. Też korzenie mam warszawskie, jestem młodsza o pokolenie, dzieciństwo spędziłam w bliskim sąsiedztwie, ten sam kościół, no w ogóle. :-)
Pozdrawiam!
Ciepła, ciekawa, piękna strona!

2004.08.25

Gabriela Czachorowska

Drogi Panie Jurku!
Świetny website! Gratuluje!
Pisze do Pana z Florydy, z Orlando.
Natknęłam się na Pana stronę szukając wiadomości o obozie w Pruszkowie. Moja Mama - Wanda Czachorowska, która brała udział w Powstaniu i była ranna przebywała tam. Bogu dziękować ze udało Jej się wydostać (dzięki pomocy lekarskiej). W związku z tym właśnie faktem, chciałam zapytać czy orientuje się Pan gdzie można kupić książkę która Pan wymienia: E. Kolodziejczyka - Tryptyk warszawski Dulag 121.
Będę bardzo wdzięczna za wszelkiego rodzaju informacje na ten temat.
Gorąco pozdrawiam, serdecznie dziękuję za pomoc.

2004.08.25

Dorota z Pruszkowa

Chciałabym bardzo serdecznie podziękować Panu za umożliwienie mi dotarcia do informacji o tragicznym ''epizodzie pruszkowskim'', jakim był przejściowy obóz w życiu Pana , siostry i rodziców. Obecnie jestem w trakcie pisania pracy dyplomowej na temat Dulagu121.

2004.08.21

Alicja

Szanowny Panie! Gratuluję bardzo ciekawej strony. Trafiłam na nia poszukując informacji o 33 Pułku Piechoty, o którym zbieram informacje do pracy doktorskiej, byłabym wdzięczna gdyby zechciał się Pan podzielić listami, wspomnieniami czy zdjęciami Pana Taty z tamtego okresu.
Z góry dziękuję za pomoc.
Pozdrawiam serdecznie.

2004.08.20

Andrzej Jurkowski

Wpiszę się krótko.
Podziwiam Pańskie wyczyny budowlane, dowiedziałem się także dużo ciekawych rzeczy o Warszawie. Na stronach o Pańskiej rodzinie byłem bardzo wzruszony. Rzadko można znaleźć w sieci taka stronę. Odwiedziłem także strony syna i wnuka.
Pozdrawiam serdecznie całą rodzinę.

2004.07.04

Anna

Świetna strona. Dobrze, że tu wpadłam tak na moment, na chwilę. Zostałam dłużej, bo znalazłam wszystko, co mnie interesuje. Tkaniny - tkam od wielu lat - w drugim pokoleniu. Stara Warszawa i jej śródmieście. Jestem Warszawianką od kilku pokoleń. Fotografie, zbiór jajek (pisanek) i nie tylko - wiadomo, komu takie rzeczy przekazać.
Pozdrawiam Pana, Rodzinę i wszystkich odwiedzających. Nie będą się tu nudzić.

2004.06.21

Pi

Bardzo podoba mi się ta strona. Spędziłam tu więcej czasu niż się spodziewałam - za to dziękuję.
Pozdrawiam. http://www.graficznie.one.pl

2004.06.04 Ewa z Londynu Dotarlam do Pana strony dosc okreznie, bo poprzez kolezanke z Izraela, ktora nadeslala mi link do "Dziewczyn Mojego Dziadka" jako ciekawostke-polonike. W rezultacie zostalam na Waszych rodzinnych stronach przez ponad godzine. Bardzo mi sie wszystko podobalo, efekty, zdjecia, opisy z podrozy etc. Wspaniale gobeliny, szczegolnie Gwiazdy wg Muchy (szkoda, ze nie mozna tego nigdzie kupic!!!). Opowiesci o rodzinie wzruszyly mnie szczegolnie, bo niedawno pozegnalismy mojego ukochanego Dziadka, kilka dni przed Jego 100th urodzinami, ale tak widocznie musialo byc, ze miast celebracji urodzinowych zebralismy sie wszyscy Go pozegnac. Tak cieplo pisze Pan o swoich bliskich, ze nie sposob tym sie nie wzruszyc.
To jedna z ciekawszych stron internetowych i naprawde z duza przyjemnoscia polece ja znajomym, aby spedzili moment z Pana bliskimi.
Pozdrowienia z Londynu.

2004.05.25

Gustaw

Z wielką przyjemnością odwiedziłem Pana stronę internetową i podziwiałem zakres , rozmach i charakter prowadzonych przez Pana prac. Miło mi było, iż wspomniał Pan również o mojej firmie tj. Zakładach Wytwórczych Mebli Artystycznych odnośnie posadzek we Francji.
Ja osobiście niestety nie pamiętam tej pracy, jestem zbyt młodym pracownikiem ( ze starego składu zarządu i działu sprzedaży wszyscy odeszli na emerytury) ale z największą przyjemnością chciałbym podtrzymać kontakt z Panem.
Łącząc wyrazy szacunku pozostaję z poważaniem.

2004.05.09

Iza

Cudowne i ciekawe życie udostępnione na chwile wielu ...moje gratulacje...

2004.05.03

Anna

Bardzo mi się podoba owa strona. Ciekawe teksty i grafika. Zaskoczona byłam zdjęciem teściowej, czy to zbieg okoliczności, ze oczy idealnie pasują?
Strona syna tez jest fascynująca, wnuk musi popracować nad swoją jeszcze... Pozdrawiam bardzo serdecznie!

2004.04.22

Marek

Wrażenie jakie wywołuje Pana witryna powoduje, że brakuje słów do opisania moich odczuć po spotkaniu z historią i zainteresowaniami Pana i Pańskiej rodziny. Myślałem, że historia zupełnie obcej rodziny mnie nie interesuje, ale po kilku przeczytanych zdaniach pochłonąłem całość. Dodatkowo bratnia bluesowa dusza, no i te JAJKA. Myślę, że jeszcze nie jeden raz będę odwiedzał Pana stronę i na pewno polecę ją innym osobom.
Pozdrawiam i dziękuję za "pobudzenie do życia".

2004.04.22

Mirek

4 bite godziny spędziłem na Pańskiej stronie, to istne cudo, za takie witrynki dziękujemy. Liczę na to, iż moje życie tez będzie tak cudowne, zróżnicowane jak Pańskie

2004.04.22

PRzemek KAlbrun

Technika na najwyższym poziomie, lecz o dziwo w służbie zmysłu i poczucia smaku, a więc udane małżeństwo, o które dziś na www tak rzadko. Uczę się jak się robi www i chyba umrę i nie nauczę się tak to robić.
Pozdrowienia.

2004.04.12 Damian Szymczak

Trafiłem tu przez stronę z retro erotyką Pańskieo syna (głośno ostatnio o niej w sieci) i teraz wiem po kim odziedziczył on takie wyczucie smaku, ale nie o tym chcialem pisac :)
Mieszkalem z rodzicami w latach 1980 - 1995 w Grasse we Francji. Wynajmowaliśmy mieszkanie w starym domu przy placu Godeau. Moj ojciec Tadeusz Szymczak pracował w zakładach produkcji perfum Fragonard. Ja jakos nie pamietam Pana, ale moze znal Pan mojego zmarłego w ubiegłym roku ojca?

2004.04.11 Adam Tak przegladam Pana strone internetową... trafiłem tutaj z nudów, ale moje zainteresowanie wzrosło... ciekawy projekt i jeszcze ciekawsze wykończenie.
Gratuluje pomysłu!
2004.04.08 jakup Wszyscy Wy (Pan, Pańska Rodzina...) wydajecie się bardzo interesującymi i ciepłymi ludźmi, którzy nie marnują życia sobie i innym na byle co. Cieszę się, że tu trafiłem. Dostałem w pewien sposób zastrzyk bardzo pozytywnej energii, dzięki.
Pozdrawiam i życzę wszystkiego najlepszego!
2004.04.06 Machowski cieplo tu i sympatycznie
wyrazy uznanie dla syna za "dziewczyny mojego dziadka"
absolutna rewelacja !!!
2004.04.06 Dominika Jestem pod wrażeniem, nie tylko strony - ale i wpisów jake Pan dostał w księdze gości. Widać ludzie jeszcze nie wyprali się do cna z uczuć i ideałów, jeszcze trochę człowieczeństwa w nas zostało - dzięki Bogu. Ja również pragnę zachować jak najwięcej wspomnień o przeszłości, więc Pana strona bardzo mnie zmobilizowała do działania. Serdecznie pozdrawiam i podziwiam i biorę się do pracy.
Jedyny link jaki dziś mogę zaproponować to na stronę mojego klubu miłośników marki BMW z Łodzi. My pielęgnujemy przeszłość dbając o jej "mechaniczne owoce" głównie auta z lat 70-tych tzw. "young timery" www.bmw-klub-lodz.com.pl
Polecam również znakomitą kopalnię wiedzy o modelu BMW E-21 zwanym "Rekinem" www.reef.eu.org - dla zainteresowanych
2004.04.05 Synek Witam !!! rzeczywiscie - ta strona jako jedyna z niewielu w internecie przedstawia jakas Wartosc... Szkoda, ze cala siec zapchana jest nic nie znaczacymi haslami reklamowymi nie wnoszacymi nic nowego do naszego zycia. Kiedys chcialem zalozyc podobna - wartosciowa stronke. Portal, ktory pomoze mlodym artystom (glownie muzykom) odnalezc sie w hermetycznie zamknietym swiatku wytworni i koncertow... Niestety tak "ambitnych" jak ja - bylo malo... Teraz prowadze portal majacy ulatic zycie wszystkim interneutom. Nie wiem, czy pomysl sie przyjmie.
Zapraszam do zapoznania sie z www.moja.w.pl .
Wszelkie opinie mile widzane...
2004.04.05 Remigiusz Szanowny Panie inżynierze. Bardzo się cieszę, że znalazłem tę ciekawą stronę. Jestem Pełen uznania dla pańskich osiągnięć inżynierskich. Jako młody inzynier budownictwa - konstruktor, marzę o tym, by udało mi się osiągnąć taką biegłość zawodową jakiej Pan doświadczył. Zwracam się do Pana nie bez konkretnego powodu. Otóż, mam wraz z kolegami zaprojektować halę stalową włałnie w Nigerii. Niestety nie mogę znaleźć informacji na temat obciążeń klimatycznych na tamtym terenie. Gdzie można znaleźć takie informacje, najlepiej w j. polskim. Myślę, że najważniejszy będzie tu chyba wiatr. Na co szczególnie należałoby zwrócić uwagę projektując właśnie do Afryki? Czy kwestie obciążeń są w Nigerii tak samo znormalizowane jak u nas? Byłbym bardzo wdzięczny za odpowiedź z pańskiej strony.
Serdecznie pozdrawiam.

J.W.: Panie Remigiuszu,
Generalnie w Nigerii obowiązują normy brytyjskie (British Standard). Niewielka część norm została adaptowana do warunków nigeryjskich. Tak jest z normą obciążeń. Norma angielska CP3 Loading została w 1973 r adaptowana przez Nigeria Standards Organisation i została wydana jako "Nigeria Standard Code of Practice NCP1:1973, part 3 : Loading" (jeśli dobrze zapamiętałem, bo to już minęło ponad 10 lat). Przypominam sobie, że w stosunku do CP3 zwiększono prędkość wiatru. Np. max to 195 km/h (otwarta przestrzeń w głębi kraju). Obciążeń śniegiem oczywiście nie liczy się, ale za to dodaje się dodatkowe obciążenie od deszczu tropikalnego, mniej więcej wychodzi na to samo.
Ja tych norm nie mam, wszystkie książki zostawiłem w Nigerii, bo miałem tam jeszcze wrócić. Radzę szukać w bibliotekach angielskich książek do projektowania i przyjąć normy brytyjskie. Np. norma CP3 znajduje się w popularnej książce do projektowania żelbetu Reynoldsa: Reinforced Concrete Designer's Handbook", a tą widziałem kiedyś w jakiejś bibliotece technicznej w kraju. Po polsku nic Pan nie znajdzie. A na pocieszenie: bardzo dużo moich kolegów konstruktorów w Nigerii liczyło wg norm polskich i wyniki mnożyli przez niewielki współczynnik głupoty nigeryjskiej. Obiekty te cieszą się do tej pory dobrą kondycją.
Pozdrowienia.

2004.04.04

Paweł

Bardzo fajnie, bardzo ciepło, energetycznie i sympatycznie tu u Pana... Dodaje stronę do Ulubionych - jako antidotum na pesymizm i niepogodę wszelaką. ;)

2004.04.01 Woojti Strona a zwlaszcza tresci super, "zmarnowalem" 4 godziny z pisania mojej pracy dyplomowej ;-) jutro bede swiecil oczami. Ale stronka super!
2004.03.25 Darek W całej powodzi informacji w których toną internauci: mętnych, wulgarnych i byle jakich wynurzają się takie WYSPY SZCZĘŚLIWE jak TWOJA STRONA = TWOJA RODZINA - Gratuluje i Życzę wszystkiego co najlepsze.
Pozdrowienia dla Syna i Wnuka (Ich strony rownież miałem przyjemność odwiedzić).
2004.03.25 Barbara

Jeszcze nie zdążyłam dokładniej zapoznać się z całym materiałem, ale samo wspomnienie o Mamie zrobiło na mnie ogromne wrażenie - bardzo ciepłe i ludzkie.... Dodatkowo pragnę wspomnieć, że z domu także nazywam się Sosnowska. Rodzina mojego ojca pochodzi z Wołynia - okolice miejscowości Zamczysko. Wiem z opowiadań babci, że brat, kuzyn albo wujek dziadka - także Stanisława Sosnowskiego handlował końmi i jeżdził z nimi aż pod Kutno. Kiedyś krótko korespodowałam z Barbarą Sosnowską z Bydgoszczy, ale chyba nie miałyśmy wspólnych przodków, a może byłyśmy zbyt młode, by dokładniej zbadać temat.
Sedecznie pozdrawiam.

2004.03.14 Maryla z NY

Szukałam informacji o Marii Czubaszek i trafiłam szczęśliwie na Pana stronę. Oglądam, czytam, podziwiam, śmieje się i popłakuje chwilami (oczywiście ze wzruszenia).

2004.02.27 Ewa

To bardzo ciepła i sympatyczna strona. Życzę państwu wiele lat w zdrowiu i w pomyślności. Pozdrawiam. - Oby obecne pokolenie miało taki zapal i chęć do życia, o ile byłoby prościej.

2004.02.21

Mikołaj

Szukałem informacji o Ludmile Jakubczak; trafiłem na tę stronę i nie żałuję ponad dwóch godzin na niej spędzonych. Strona przesympatyczna, wrócę do niej z pewnością nie raz....Jestem niewiele młodszy od Pana, więc zrozumie Pan o czym myślę pisząc i dziękując za te chwile zadumy, które dopadły mnie podczas lektury...
Pozdrawiam

2004.02.19

Barbara

Przeczytałam Pana ciepłe wspomnienia o tatusiu. Dobry z Pana syn. Jest wiele takich życiorysów.
Mój mąż, po 44 latach pracy pod nieobecność, gdy był na urlopie, został zwolniony z pełnionej funkcji prezesa (w komunikacji), przy czym nie mógł być zwolniony zupełnie, bo był w okresie przedemerytalnym, ale i tak musiał po kilku miesiącach przejść na emeryturę z powodu likwidacji firmy (łączono ją z inną) na  dwa miesiące przed uzyskaniem 45 lat pracy, co dawałoby mu prawo do wysługi lat, dość znacznej. Prawda, że świństwo?  
Musiałam długo pracować na tym, by wrócił do równowagi, choć sprawiał takie wrażenie, jakby nic takiego się nie stało. W dodatku firma nie wypłaciła mu jakichś pieniędzy. Długo namawiałam Go, by procesował się o tę kwotę, by dochodził swoich praw w sądzie.
W końcu się udało. Sprawę wygrał w pierwszej instancji, cóż kiedy firma się odwołała do II instancji i na rozstrzygnięcie czekamy już rok prawie. Trzeba być zahartowanym, by z czymś takim żyć. Kiedy ostatnio zdarzyło się tak, że po zmianie pokoleniowej, od męża, który miał coś do załatwienia w firmie, którą przez kilkadziesiąt lat sterował zażądano przy wejściu przepustki potrafił się już szczerze roześmiać. Już nie przeżywa. Nie był nigdy karierowiczem, do żadnej partii nie należał. Dzielę się tym z Panem, żeby Pana pocieszyć, że nie jeden tatuś został skrzywdzony i by sam Pan się uodpornił w przyszłości i na żadne ordery nie liczył. Najważniejsi są najbliżsi, rodzina. A teraz wracam do pana strony. Ja jeszcze nie umiem zakładać własnej strony. Może mnie wnuk kiedyś nauczy, bo to podobno nie filozofia.
Pozdrawiam B.D.

2004.02.19 Piotr z
Sierpco-Warszawy
Mam do pana pytanie, jako inżyniera. Dostałem niedawno mailem zdjęcia przedwojennej Wawy. Na jednej z nich widnieje Pałac Lubomirskich, jak objaśnia opis, przed obróceniem go o kilkadziesiąt stopni. O ile przesunięcie rogatek jestem sobie w stanie wyobrazić (miało to miejsce w Warszawie jakiś czas temu) to do obrócenia takiego Pałacu, wyobraźni mi nie starcza :) Jak to się robi?! P.S. Fotografie są świetne i nostalgiczne... Chętnie prześlę.
J.W.: Pałac Lubomirskich wzniesiony przed 1712, przy dawnym Placu Żelaznej Bramy, przesunięto w dniach 30 marca - 18 maja 1970 roku o 1,80 m i obrócono go o 78 stopni wg. projektu inż. Aleksandra Mostowskiego z Mostostalu.
Chodziło o zamknięcie perspektywy głównej alei Ogrodu Saskiego oraz o zasłonięcie nieciekawej elewacji Hali "Gwardii".
Po odcięciu partiami pałacu od fundamentów i podłożenie stalowego rusztu, dokonano przesunięcia pałacu na nowe fundamenty po 16 specjalnie wybudowanych torach przy pomocy 11 pras hydraulicznych.
Oczywiście cały budynek był odpowiednio zabezpieczony i "zapakowany" obejmami stalowymi.
Autentyczne zdjęcie z tego okresu trochę więcej to wyjaśni.
Będę wdzięczny za inne zdjęcia starej Warszawy.
2004.02.19 Witold z Krakowa Jedna z ładniejszych stron jakie widziałem, rodzinna i ciepła ludzką życzliwością. Wpadłem tu zupełnie przypadkowo i czas jaki miałem przyjemność tu przebywać zaliczam bardzo udanych chwil.
Jeszcze raz gratuluje, pozdrowienia dla rodziny i dużo zdrowia.
2004.02.09 Tomek Na pańską stronę wszedłem przez stronę Pana syna - jutro a właściwe już dzisiaj mam zaliczenie na studich (Różnice kulturowe w biznesie) i chciałem coś doczytać, ale pańskie życie i historie rodziny wciągneły mnie tak bardzo że zapomniałem o całym świecie. Niezwykle ciepła i sentymentalna stronka, z przyjemnością polecę ją znajomym.
Pozdrawiam serdecznie.
2004.02.04 Henryk z Sosnowca Zajrzałem na pana stronę w związku z gobelinami. Chciałem dowiedzieć się czegoś o
technice wytwarzania, a znalazłem przesympatyczną stronę. W dodatku przypomniało mi
się jak będąc na wakacjach u ciotki która mieszkała na Bemowie, zabłądziłem
właśnie na ulicę Twardą szukając bazaru Różyckiego. Tylko tam można było kupić
gumę do procy. To było w 1968 roku.
Jeszcze raz dziękuje, pozdrawiam pana i całą rodzinę, życzę wszystkiego najlepszego w nowym roku.
2004.02.02 Zenek
Panie Jurku!
Gratuluje wspanialej witryny internetowej. Technicznie i organizacyjnie na bardzo wysokim poziomie. Ciesze sie, ze tu nad Pacyfikiem (Kalifornia) trafila mi sie taka gratka poczytania Pana witryny. Daleko mi do konca, ale postanowilem ja przeczytac "od deski do deski", jesli deski mozna uzyc w Internecie.
2004.01.07 Rafał Dobrze, że ktoś próbuje opisać Andrzeja Zienkiewicza, ale czy jest możliwe opisanie człowieka niepowtarzalnego? Według mnie nie. Trzeba Go znać, aby wiedzieć jak wygląda wzór do naśladowania.
2003.12.01 Bartek Dowiedziałem się czegoś więcej o Ludmile Jakubczak..... to miłe że ktoś o tej Pani pamiętał
- dziękuje ;-)
2003.11.29 Bogusia Bardzo podoba mi sie ta strona. Wpadam na nią przez pzypadek szukajac zadań matematycznych na temat konstrukcji goemetrycznych w wyszukiwarce Google. Zaciekawiła mnie Wasza strona, szczególnie historia życia Waszej Rodziny w Warszawie w dawnych czasach opowiedziana w sposób prosty i tak "rodzinny".
Gratulacje.
2003.11.13 Marcin Witam i dziekuje za wiele cennych informacji, ktore Pan tutaj umiescil. Bardzo ciekawie opisany kawal zycia oraz praca za granica. Super strona! Tez lubie koty i tutaj od razu wyczuwam bratnia dusze :-).
Pozdrawiam serdecznie.
2003.11.13 Lidia Mikunda

Dzień dobry, panie Jurku, to bardzo dobry pomysł na stronę domową, a zdjęcie babci "powracającej do dni młodości" jest genialne. Widać też, po kim ciocia Hania odziedziczyła urodę :-) Bardzo podobały mi sie wspomienia cioci. Moje pokolenie często nie zdaje sobie sprawy, jak wiele determinacji wymagało życie w tamtych czasach i mamy niestety tendencję do lekceważenia doświadczenia życiowego naszych rodziców i dziadków. Oczywistym atrybutem strony sa oczywiście koty :-)
Pozdrawiam

2003.11.01 Marcin Witam i z miejsca chcę podziękować za wiele ciekawych informacji, zamieszczonych na Pańskiej stronie, w której się zaczytuję od czasu do czasu. Pragnę zwrócić uwagę na fakt istnienia wielu nazw naszego kopca, a raczej na pominięcie jednej, tej najważniejszej z mojego punktu widzenia. Wychowałem się w sąsiedztwie tej górki, przechodziłem całą szkołę podstawową (nr 190) sąsiadującą z nią (ukończyłem ją w 1992r.) i jedyną nazwę, jaką używaliśmy, tzn. wszystkie urwisy podwórkowe, była zwałka. I pod taką nazwą kojarzę z naszym pagórkiem najwięcej wspomnień, zarówno tych miłych, jak i mniej. Uważam, że warto byłoby wspomnieć o tej jednoznacznie brzmiącej nazwie.
Pozdrawiam

J.W.: Bardzo dziękuję, "zwałkę" pozwoliłem sobie umieścić w nazwach kopca. Jakoś mi tylko smutno, że mój ogródek przylega do zwałki :)
2003.10.31 Hieronim (hiro) Widzę, że jest Pan pokrewną duszą !!! :))) Jestem absolwentem PWr specjalności konstrukcje budowlane i słucham bluesa. Już prawie 1,5 roku poszukuje pracy w celu zdobycia praktyki na uprawnienia budowlane. Niestety Polska to dziwny kraj, gdzie wszystko załatwia się bardzo ciężko. Czuje się jak by ktoś mnie ograniczał (a komuny już nie ma). Nawet za marne pieniądze człowiek nie może zdobyć doświadczenia (w pewnym okresie chciałem nawet pracować w większych firmach za darmo i bez odzewu). Teraz mam już 25 lat i ciągle zastanawiam się jak sobie ułożyć życie. Planuje wyjazd do Irlandii, może mi się też poszczęści, jak Panu. (może by mi Pan podpowiedział jak szukać, żeby znaleźć).
J.W.: Wierzę, że na pewno i Panu się poszczęści. Jest Pan jeszcze bardzo młodym inżynierem. Tylko proszę się nie załamywać, życie dopiero przed Panem. Nie ma recepty na szukanie pracy. Trzeba tylko być upartym. Mój dobry przyjaciel i doświadczony polski inżynier na emigracji w USA przez 3 lata nie mógł dostać pracy. Napisał ponad sto ofert do różnych firm i otrzymał ...7 (siedem) odpowiedzi, że jak dostaną jakiś kontrakt to będą o nim pamiętać. Był załamany, chciał wracać. I po dwóch latach przychodzi propozycja z dobrej firmy consaltingowej na pracę w Polsce w charakterze inspektora Unii Europejskiej. Potrzebowano właśnie takiego inżyniera, ze znajomością języka... polskiego. I kolega stanął na nogi.
Głowa do góry Panie Hiro. Proszę kuć język i jechać do Irlandii, jak ma Pan okazję. A tam też grają bluesa i to bardzo dobrze.
2003.09.22 Jacek Trafiłem do Pana szukając informacji o Ludmile Jakubczak.
Czy może Pan napisać o Niej coś więcej?
Jej śmierć w wypadku samochodowym wywarła na mnie ogromne wrażenie. Byłem dzieciakiem, pojechaliśmy w ten sam weekend całą rodziną samochodem do Łodzi, spadł wczesny snieg, warunki na drogach były bardzo trudne, straszna ślizgawica, po drodze niejedno auto leżało w rowie. W Łodzi oglądałem program rozrywkowy, w którym występowała właśnie w tamtejszym studio TV. Pamiętam nawet niektóre ujęcia. Nastepnego dnia dowiedziałem sie o jej śmierci i jako dzieciak długo nie mogłem się z tym faktem pogodzić, widziawszy ją żywą dzień wcześniej. To była pierwsza w moim życiu nieanonimowa śmierć.
Oczywiście winny był jej mąż, wracali z Łodzi w nocy, za szybko jechał (wpadł na drzewo?). Warunki były takie, pamietam do dziś, że aby wrócić bezpiecznie, my jechaliśmy z Łodzi do W-wy ponad 3 godziny.
Pozdrawiam

J.W.: Przykro mi, to prakrycznie wszystko, co znalazlem o Ludmile Jakubczak. Jeśli uda sie Panu znaleźć jeszcze jakieś informacje i zechce Pan zamieścić je na mojej stronie, będę bardzo wdzięczny.
2003.08.16 Bogdan Panie Jerzy,
Chciałbym na wstępie pogratulować świetnie zrobionej strony z "dusza". Widać że Blues ma na pana ogromny wplyw. Ja pomimo mojego niewielkiego wieku (23 lata) też odkryłem że Blues nie jest czymś co nuci sie przez chwilę i zapomina. To muzyka która chcąc niechcąc ma wpływ na nas samych.
Polecam America The Beautiful - Raya Charlesa... chciałbym żeby ktoś, kiedyś tak zaśpiewał też o Polsce... bo też na to zasługuje.
Pozdrawiam

J.W.: Miły list, bo cieszy, że młody człowiek, jak Pan, poczuł bluesa i jest jednocześnie patriotą.
Tak trzymać !
2003.07.13 Rafał S. Trochę interesuje się mostami i tą też drogą dotarłem na Pana strony. Zaskoczyło mnie to, że tak jak Pan pisze, mając tak niewielkie doświadczenie podjął się Pan projektowania w Afryce, tak różnorodnych gabarytowo i konstrukcyjnie obiektów mostowych. Nie wiem czy ciśnie mi się do głowy podziw dla Pana za te wyczyny, czy też przeciwnie włos na głowie się jerzy, bo znam osobiście problemy projektowania tego typu konstrukcji i wielką odpowiedzialność wynikającą z tego tytułu. Ale skoro obiekty te stoją do tej pory, jest to znakiem, że zostały zaprojektowane poprawnie. Gratuluje odwagi i szerokiej wiedzy. Może posiada Pan jakieś fotki lub bliższe informacja o tych obiektach, którymi mógłby się Pan ze mną podzielić.
J.W.: Szanowny Panie Rafale. Ucieszył mnie Pana list, bo zwrócił Pan uwagę na problemy odpowiedzialności inżyniera, co zwykle nie jest doceniane. To nie były "wyczyny" z mojej strony, lecz normalna, samodzielna praca polskiego konstruktora w Afryce. Oczywiście, że włos mi się jeżył gdy projektowałem trudne konstrukcje. A skąd miałem wziąć doradców, ekspertów, koreferentów, sprawdzających, komisje weryfikacyjne, rady techniczne itp., aby zepchnąć część odpowiedzialności z siebie? Może rzeczywiście niesłusznie postąpiłem podejmując się projektowania mostów? W końcu liczą się fakty: mosty zaprojektowane przez zemnie stoją i mają się dobrze, jak twierdzą koledzy przebywający w Nigerii.
Bliższe informacje o tych mostach mogę Panu przesłać e-mailem. Tylko do czego są one Panu potrzebne? Łącze wyrazy szacunku.
2003.06.16 Dobiesław Szanowny Panie JERZY !!!!
Chciałbym sprostować kilka błędów dotyczących biografii mojego taty Grzegorza BRUDKO, zostawił on syna DOBIESŁAWA i córkę ANITĘ, a nie dwóch synów. A co do śmierci to zmarł na raka krtani.
Serdecznie pozdrawiam i dziękuje, że za pośrednictwem Pana strony mogłem znaleźć informacje o moim Tacie.

J.W.: Dobku, dzieki za list. Bardzo się z niego ucieszyłem.
Wspomnę, że poznałem Cię, gdy jako kilkuletni chłopczyk byłeś z Mamą i Tatą w moim domku letniskowym. Potem długo nie bylo mnie w kraju i stąd wynikły nieścisłości w moich wspomnieniach o Tacie, które poprawiłem.
Życzę Ci dużo sukcesów.
2003.05.12 Rafał
Fajna strona, obnaża odrobinę intymności życia codziennego!, a my będący z natury podglądaczami, bardzo chętnie w to życie wsadzamy nos!!!
Hmmm nie wiem tylko dlaczego dotarłem do niej, z Sympatii?

J.W.: Dzięki, masz sporo racji :)
2003.04.04 Gosia Drogi Panie Jerzy,
bardzo mi się podobają Pańskiej żony obrazy, prosiłabym jednak o jakąś informację o cenach.
pozdrawiam

J.W.: Odpowiedź mojej żony:
Droga Pani Gosiu,
Gobelin tka się tak długo, że nie wiem, czy sprzedając uzyskałam bym 1 zł za godzinę. A życie jest za krótkie bym tkała tyle, abym mogła sprzedawać. Robię je dla siebie i najbliższej rodziny.
Hanna
2003.03.15 |\/||T|\||CK77
Witaj! A tak sobie przechadzałem i wpadłem tutaj :-))) ODCZUCIE: Stronka oki loki :-)
J.W.: Dziękuje, co znaczy "oki loki" wytłumaczył mi wnuczek, nie wiem tylko, co oznacza |\/||T|\||CK77
2003.03.06 Asia Wpadlam tu calkiem przypadkiem i patrze na zegarek, a spedzilam tu prawie godzine. Wciagnelo mnie i zaciekawilo. Bardzo zyciowa, ciekawa strona. Kawalek swiata z czyjegos dlugiego zycia. Dziekuje!

J.W.: Milo takie listy otrzymywać
2003.02.29 Tatyana, Russia Sorry for writing in English, I'm not succeed so much in Poland yet. I really enjoyed by serfying your web-site, that's gratefull !!!
We'd like only to see here more photos of black women without dress (it's my husband's desire)...
Also we would like to see here more information about you son (as he is my Boss (starting from Caps Lock) :) !
Best wishes to you and to your family from Moscow :)))


J.W.: Thanks for your kinds words. Sorry, I don't understand why your husband is interested about black breasts? With my many years experience WHITE IS BEAUTIFULLY! Believe me ;))
More information about my son see his new web-site (new version will be soon).
All the best to you. Please convey my regrets to your husband.
2003.02.16 Dorota Piękne gobeliny. Gratuluje takiej żony. Twoją stronę "dodałam do ulubionych".
W "ulubionych" mam rownież:
http://www.atelier-jj.com, http://www.gobeliny.pl, http://www.penelopa.tkanie.prv.pl  (też gobeliny)


J.W.: W imieniu swoim i żony dziękuję za interesujące linki.
2003.02.16 Akademik Fajna stronka, ciekawy pomysl z tym menu choc troszke niewygodny, np. bezposredniego dojscia chocby tu do ksiegi, Pozdrowienia z Wawy, http://akademik.net.pl

J.W.: Dzięki, w menu trzeba postawić myszkę na kontakty, a potem kliknąć na księgę gości.
http://akademik.net.pl - prace magisterskie 12-18 zł za stronę... Mój Boże!
Kiedy byłem dzieckiem, myślałem, że najważniejsze w życiu są pieniądze. Teraz im jestem starszy tym bardziej w to wierzę (nie pamiętam tylko, kto to napisał, chyba Oskar Wilde)
2003.02.15 Grażyna Obejrzłam galerię gobelinów. Jestem zachwycona. Ja zaczęłam niedawno. Wydawało mi się to takie proste. Okazało się, że nie takie proste, a może zbyt wysoko podniosłam poprzeczkę, ale łatwe wzory zbyt szybko mnie nudzą. A więc męczę się, ale jak przyjemnie.
Pozdrawiam.


J.W.: Odpowiada moja żona: Rozpoczęcie jest już połową pracy. Bardzo dobrze, że zaczyna Pani wzory ambitne, ponieważ szkoda czasu ma wykonanie "szalika".
2003.02.15 Tomek Dobra grafika i nawigacja, chociaż bardzo silnie odczuwam wpływ stylu Pawła (jestem jego starym znajomym).
Podoba mi się "klimat tamtych lat". Należy Pan do ludzi pokolenia lat 50-tych, a z tych ludzi mało kto bawi się w internet, więc i takich "klimatów" jak na stronie o koncercie Elli w sieci się raczej nie spotyka.
Bardzo wzruszająca jest strona "zapiski", uderza mnie jej banalna prostota z jednej strony i emanujący z niej tragizm przemijającego życia z drugiej. To chyba dla tego, że w tym samym czasie 20-go listopada 2002 w USA zmarła moja Babcia. W życiu również wiele cierpiała (wojna, komunizm, a potem w wieku 60-ciu lat emigracja). Kiedy kilka tygodni temu mój ojciec robił porządki w jej szafie znalazł przechowywany przez babcię "tak na wszelki wypadek" worek pełen sucharów.
Przeraża mnie, że za kilka (kilkaset) lat nikt nie bedzie pamiętał o "tych ludziach", rozumiał tragizmu "worka sucharów" i nie będzie czuł "tych klimatów".
Życie przecież musi toczyć się dalej...

J.W.: Cieszę się, że doceniasz ludzi, symbole i klimat "tamtych lat". Trochę przeżyłem i nieco widziałem, więc staram się, aby gdzieś to pozostało. Miło mi, że ktoś to czyta, a nawet przekazuje swoje uwagi. Dziękuję za mądry i ciepły list.
P.S. Suchary, które przechowywała moja Matka w tapczanie, wyrzyciła siostra miesiąc temu ptakom...
2003.02.12 Anna K. Nic ciekawego, co i kogo obchodzi jakaś góra śmieci w warszawie. Po co robić takie strony?

J.W.: Nie w warszawie a w Warszawie. Dla mnie to zasadnicza różnica. Szanowna Pani z Krakowa? Kocham Kraków, to piekne miasto. Dziekuję za wpis.
P.S. Na tej górze postawiono pomnik "Polski Walczącej".
2003.02.07 Dorota Wojcik Ciekawe miales zycie. Fajna strona. Mozna sie jakos "podłaczyc" do "rodzinnej" domenki?

J.W.: I mam ciekawe... Dziękuję. Domena www.wojcik.com jest własnością netidentity.com. Subdomena www.dorota.wojcik.com jest wolna, kosztuje to około 30$ rocznie.
2003.02.07 kub@nek Daj info na stronie jak się robi takie gobeliny. Czy to jest wyszywane czy plecione?
J.W.: Gobeliny są tkane. Za kilka dni opiszę dokładnie tą technologię i zamieszczę tu link.
J.W.: TO JEST OBIECANY LINK
2003.02.06 Adam Kozyra Jak wstukać na wyszukiwarkach "blues" to pokazuje Twoją stronę. Tymczasem strona bluesa jest "w budowie" :((((
Wprowadzasz koleś ludzi w błąd !!!

J.W.: Strona jest pusta, a w meta - słowach kluczowych nic nie ma o bluesie. To wyszukiwarki są do d.... OK! Postawiłem "no index". Strona pojawi sie za kilkanaście dni.
J.W.: STRONA JUŻ JEST GOTOWA
2003.02.06
Piotrek SHARK eM
Wpadłem przypadkiem i spodobało mi się. Czekam na bluesa, też popatrzę. Ocena ogólna - QLL

J.W.: Dziękuję. Bluesa właśnie piszę.
2003.01.29 rambol WIĘCEJ JAJ, WIĘCEJ JAJ !!!!!!!!!!!!!
A jakie jajo postawił Kolumb?

J.W.: OK. Jaj dam więcej. Wg źródeł historycznych było to nadtłuczone jajo kurze.
J.W.: TU SĄ NOWE JAJA
2002.12.30
Paweł Wójcik
To jest test - pierwszy wpis. Strona robi się fajna, życzę aby wystarczyło Ci zapału, aby ją stale aktualizować. Pozdrowienia, CZE !

J.W.: Dzięki.

ZOBACZ RÓWNIEŻ:      ciekawe linki      mój e-mail